Mówiąc o mieszkaniu, mamy na myśli dom. Obojętnie czy to będzie M-3, czy tylko jeden pokój; każde mieszkanie powinno stać się domem dla ludzi, którzy w nim żyją. Co należy zrobić, żeby mieć prawdziwy dom — życiową przystań, do której chętnie wracamy, gdzie znajdujemy azyl udręczeni niepowodzeniami, gdzie znikają wszystkie przykre doznania i przeżycia, gdzie odpoczywamy, gdzie jesteśmy wśród najbliższych, kochających nas ludzi, gdzie jesteśmy po prostu u siebie? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Każdy człowiek jest inny, a kilka osób żyjących wspólnie to spotęgowanie tych „inności”. Czy może więc być jedna recepta ną idealne współżycie? Również ta książka nie da konkretnej odpowiedzi na to pytanie. Może tylko, dotykając pewnych drażliwych sytuacji, o których rzadko mówi się poza domem, chociaż powodują napięcia, wzajemną niechęć, a czasem są nawet powodem tragedii, obnaży pewne sprawy i zachęci do refleksji, krytyki i wniosków. Życie rodzinne nie jest sielanką, a zdarza się czasem, że człowiek ucieka z domu, aby … odpocząć. Ale tak się dzieje w domu źle zorganizowanym, w domu — jest to chyba słuszne określenie — chorym. Jeżeli do domu wraca się tylko z konieczności, to należy zastanowić się, jakie błędy zostały popełnione i co przeoczono. Czasem wystarczy tylko niewielki retusz, aby w takim domu było inaczej, lepiej. Należy podkreślić raz jeszcze, że ani w tej książce, ani w żadnej innej nie ma recepty na dom doskonały. Może tylko zawarte na dalszych stronach książki różne uwagi, propozycje i rady, nawet czasem wręcz prozaiczne, podsuną pomysły pewnych rozwiązań, pobudzą inicjatywę, zachęcą do krytycznego spojrzenia na dom, na codzienne życie. Jeżeli wychodząc z domu będziecie się żegnali uśmiechem i uśmiechem witali wracając — będzie to nieomylny znak, że dobry jest wasz dom. Postarajcie się o ten wzajemny uśmiech.
