W moich słowach skierowanych do Chrisa nie było nic z magii ani tzw. ingerencji niebios. Każdy może zastosować zdroworozsądkowe i proste nauki biblijne. Wraz z Dottie wiemy, że to się sprawdza nawet w odniesieniu do naszych dzieci (!). Kilka lat temu zdecydowaliśmy, że najlepszym miejscem do wychowania naszych dzieci będzie małe miasteczko w Kalifornii, położone około 100 mil na wschód od San Diego, na skraju Cleveland National Forest. W tak małej społeczności wszyscy się znają i trudno cokolwiek ukryć przed sąsiadami. Od samego początku w środowisku tym wiedziano, że trzymamy nasze dzieci w posłuszeństwie. Przestrzegamy określonych zasad, szanując przy tym argumenty drugiej strony. Na przykład, zawsze wiedzieliśmy, jakiej muzyki słuchają nasze dzieci i na jakie chodzą koncerty i filmy. Okazało się, że inni rodzice w miasteczku zaczęli polegać na naszym zdaniu. Ich dzieci pytały, czy mogą pójść na jakiś koncert. W odpowiedzi często słyszały: ,Jeśli pójdą Sean lub Kelly McDowell, to i wy możecie pójść.” Wtedy naszedzieci pytały: „Tatusiu, moi przyjaciele mówią, że będą mogli pójść na ten koncert, jeśli my będziemy mogli pójść – czy możemy?” Czasem nasza odpowiedź była twierdząca, przeważnie jednak nie pozwalaliśmy. Byliśmy przy tym świadomi wielkiej odpowiedzialności, bowiem nasza decyzja dotyczyła w rezultacie także innych dzieci. Nie chcieliśmy okazać się tymi „złymi rodzicami”, którzy odmawiają dzieciom rozrywek.