Pewnego razu

Po przejściu Seana do nowej klasy w szkółce niedzielnej, doszły nas słuchy, że jego nauczycielka wygłasza krytyczne uwagi na nasz temat – zwłaszcza o mnie. Była to córka wędrownego kaznodziei, który nigdy nie miał dosyć czasu dla swoich dzieci, a szczególnie dla niej, najstarszej w rodzinie. Pani ta wzrastała w przekonaniu, że ktokolwiek parający się zajęciem wędrownego kaznodziei, którym przecież jestem, nie może mieć dobrych stosunków w rodzinie. Było to jakby przeniesienie jej dziewczęcych problemów na nas i niewiele mogliśmy na to poradzić, chociaż było to dla nas bardzo przykre. Jedynym, który uczynił coś w tej sprawie, był Sean, nasz syn. Jego opowieści o mnie, Dottie i siostrach, o prawdziwych stosunkach panujących w naszej rodzinie uświadomiły jej, jak bardzo się myli. W końcu przyszła do nas z przeprosinami i została bliską znajomą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *