Wielu rodziców przekonanych jest, że ustalając zasady i przepisy dla swoich dzieci – zwłaszcza nastolatków – czyni to „dla ich dobra”. Niestety, w rozumowaniu tym brakuje istotnego czynnika – właściwego ułożenia wzajemnych stosunków. Na nic zda się mówienie dzieciom, że robi się coś „dla ich dobra”, jeśli rzadko okazujemy im akceptację bez żadnych wymagań, dzięki której zyskują poczucie bezpieczeństwa, jeśli nie doceniamy ich tak często, jak na to zasługują, a co nadaje im poczucie ważności i odczuwają, że są kochane. Jeśli poświęcamy dzieciom mało czasu i odmawiamy im poczucia ich własnej wartości, trudno oczekiwać, by z otwartymi ramionami przyjęły ustalone przez nas zasady. Co więcej, możemy spodziewać się raczej buntu z ich strony. Przychodzi do mnie wielu rodziców nastolatków sprawiających kłopoty, których źródłem są narkotyki, aktywność seksualna, przestępczość i wszystkie inne nieszczęścia. Przeżywają je bardzo i pytają: „Co mamy teraz robić?”