Zauważ mnie, kochaj mnie, to prawdziwe znaczenie buntu

Jedynym sposobem, w jaki można było pomóc Janet, było uświadomienie jej, że Bóg jest kochającym Ojcem z niebios, który w niczym nie przypomina jej naturalnego, słabego i zdeprawowanego ojca. Aby nawiązać z nią porozumienie, uciekłem się do zabiegu, który zostałby zapewne uznany przez moich wierzących przyjaciół za nieco zbyt liberalny. Zacząłem rozmawiać z Janet o „Bycie”, który ją lubi. Musiałem spełnić rolę pocieszyciela nie w celu przyciągnięcia jej do mnie, lecz „poprzez” mnie do Boga, Ojca w niebiosach, będącego synonimem naturalnego ojca i matki. Okazując jej akceptację i docenianie, osiągnąłem w końcu ten punkt, w którym mogłem z nią swobodnie rozmawiać o Bogu i Jego miłości. Z wielką radością stwierdziłem, że Janet skorzystała z mojej pomocy, a także poczuła dotknięcie miłości Boga. U osób cierpiących na brak akceptacji bunt uwidacznia się w wielu formach. Janet to przypadek skrajny; objawy poczucia braku akceptacji dają o sobie znać w najprzeróżniejszy sposób. Zanim rozpocząłem prywatną praktykę, prowadziłem poradnictwo rodzinne w szkołach państwowych. Do moich obowiązków należało między innymi uczenie nauczycieli, w jaki sposób powinni czuwać nad dziećmi, spędzającymi na szkolnym dziedzińcu przerwy pomiędzy lekcjami. Nauczyciele relacjonowali, że 80-90% przypadków niewłaściwego zachowania się dzieci miało miejsce nie dalej niż 10 metrów od nich. Wydawało się im to bardzo dziwne. Wyobrażali sobie, że dzieci będą psocić raczej z dala, poza zasięgiem ich wzroku. A jednak nie. W rzeczywistości dzieci chciały powiedzieć swoim zachowaniem: „Hej, jestem tutaj. Pragnę być kochanym. Jeśli nie możesz mnie kochać, zwróć na mnie uwagę – zrobię wszystko, żeby to osiągnąć.” Były to dzieci niekochane w rodzinie – co więcej, nie były także nienawidzone. Nienawiść wymaga zaangażowania, a ich rodzice nawet jej nie przejawiali. Byli wobec dzieci obojętni. Największym uszczerbkiem dla godności każdego człowieka jest sytuacja, w której wykazuje mu się, że nic nie znaczy, tak jak gdyby w ogóle nie istniał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *