W chwili wejścia dziecka w okres wytwórczy, lepiej jest uczyć je, że konkuruje z ludźmi, a nie przeciw nim. Niestety, typowy system szkolny rozwija w dzieciach złe postawy wzajemnej konkurencji. Tyle a tyle piątek, tyle czwórek i trójek, a reszta musi powtarzać klasę. Uprawiając sport, dziecko szybko dowiaduje się, że liczy się zwycięstwo. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że podczas typowej edukacji szkolnej dewizą życiową dziecka staje się konkurowanie przeciwko innym. Kłopot z konkurencją polega na tym, że tam gdzie są wygrani, muszą być i przegrani. Kiedy uczestniczymy w takiej grze, możemy w końcu przegrać. Nie można przecież wygrać ze wszystkimi. Oznacza to w pewnym sensie, że w świecie konkurencji każdy jest waszym wrogiem. Trzeba na to spojrzeć z innej strony – współ konkurowanie to inny rodzaj gry. Nasi rywale nie są wrogami, a wręcz przeciwnie, mogą być naszymi sojusznikami. Zwiększają oni w ten sposób nasze własne możliwości. Nieważne staje się, kto pierwszy dobiegnie do mety. Najważniejsze jest to, by w procesie rywalizacji wydobyć z siebie wszystko co najlepsze. Zdaję sobie sprawę z tego, że filozofia współkonkurowania w dzisiejszym „prawdziwym świecie, pełnym wielkich ryb zjadających małe ryby”, brzmi dość naiwnie i może być wyśmiana. Mimo to, istnieje wiele przykładów wśród ludzi, którzy wygrali, stosując tę zasadę.