Mogłem przyznać się do niedoskonałości

Gdy prawdy głoszone w Biblii zapadły w moje serce, zacząłem stopniowo zdawać sobie sprawę z fałszywości założenia, że dla uzyskania akceptacji muszę być absolutnie doskonały, osiągać określone sukcesy i zadziwiać wszystkich naokoło. A zatem moja leworęczność czy fakt jąkania się w dzieciństwie i zdarzającego się, także później, zacinania w stresujących sytuacjach, przestały w końcu cokolwiek znaczyć. Wszystkie te negatywne uwarunkowania powoli zanikały, coraz mniej starałem się o ukrycie moich wad i słabości. Mogłem przyznać się do niedoskonałości, ale, paradoksalnie, zrozumiałem także, że jestem „doskonały w Chrystusie”, a to było już coś całkowicie odmiennego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *