Wiiemy już, że kobieta wnosi do budżetu domowego wartości bardzo znaczące, które zresztą można łatwo wycenić, a gdy dodamy do tego jeszcze jej zarobki z tytułu pracy zawodowej, to okaże się, że ona właśnie w podstawowym stopniu decyduje o finansach większości rodzin.
Czy dlatego powinna też „trzymać” domową kasę? To zależy, czy traktujemy to dosłownie, czy jako funkcję symboliczną.
Przeważnie jest tak, że mąż oddaje żonie pensję mówiąc: „kochanie, kombinuj tak, żeby na wszystko starczyło”. I pani domu rozpoczyna ekwilibrystykę na linie rozpiętej między pierwszym a ostatnim dniem miesiąca. Chodzi jednak o to, kto ma czuwać nad wydatkami, odnotowywać je, sumować itd. Może warto utrzymać ten ustalony, chyba nie bez powodu, zwyczaj, że mąż, a także inni pracujący i zarabiający domownicy, składają pieniądze (u- względniając różne swoje osobiste potrzeby) na ręce pani — głowy domu, ale równocześnie ktoś — raczej pan domu — przyjmuje obowiązki domowego rachmistrza.