Spotykam wielu ludzi przekonanych o biblijnym pochodzeniu pojęcia poczucia własnej wartości. Po zakończeniu wykładu dla rodziców często ojcowie i matki wyrażają swoje wątpliwości co do moich poglądów na ten temat. Może wyczytali w jakiejś modnej ostatnio książce, że idea poczucia własnej wartości jest jednym z pomysłów ruchu New Age, a więc nie ma nic wspólnego ze świętością czy Biblią. Może wynieśli ze swoich lektur przekonanie o grzesznym pochodzeniu poczucia własnej wartości – dążenie do jej podwyższenia powoduje bowiem skierowanie uwagi tylko na siebie. Na te zarzuty mam tylko jedną odpowiedź: „Cieszę się z państwa zainteresowania tym zagadnieniem. Chociaż zgadzam się co do niebezpieczeństw związanych ze skierowaniem całej uwagi człowieka na samego siebie, to jednak nie mogę zgodzić się z twierdzeniem o «grzesznym» charakterze poczucia własnej wartości czy właściwej samooceny. Sądzę wręcz, że właściwe podejście do sprawy obrazu samego siebie i poczucia własnej wartości w istocie zapobiega samolubstwu i skupianiu się na sobie.” Więcej piszę na ten temat w książce Jego obraz – mój obraz (TKECh, Kraków 1987). Nadto mogę gorąco polecić znakomitą książkę Maurice’a Wagnera The Sensation ofBeing Somebody (Poczucie bycia kimś).