Biegł w imię Boga, a świat wstrzymał oddech

Erie Liddle cieszył się ze swojego sukcesu. Zapytany przez kolegę z drużyny, co czuł odmawiając startu na dystansie 100 metrów, odrzekł: „Szkoda mi, ale nie miałem wątpliwości, podejmując taką decyzję.” Później był przez lata misjonarzem w Chinach, biegał tam po bezdrożach albo jeździł na rowerze dla samej przyjemności, pokonując wiele kilometrów. W latach czterdziestych okupacyjne wojska japońskie wtrąciły go do więzienia. Zmarł w obozie jenieckim na krótko przed zakończeniem II wojny światowej. W swoim życiu Liddle zawsze współkonkurował, zamiast konkurować przeciwko. Jego napisem nagrobnym mogłaby być pewna  opinia, wypowiedziana na jego temat w pełnych sławy dniach jego olimpijskiego triumfu: „Biegł w imię Boga, a świat wstrzymał oddech.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *