Umiejętność zaakceptowania własnego dziecka w chwili poważnego kryzysu, na przykład gdy przychodzi i mówi: „Mamo, jestem w ciąży”, zależy od stopnia akceptowania go na co dzień, w trakcie jego dorastania. Wspomniałem już poprzednio, jakie wrażenie w pierwszym okresie naszej znajomości wywarli na mnie rodzice Dottie. Okazywali jej akceptację na wiele sposobów i wkrótce przekonałem się, że nie było to obliczone na pokaz czy ze względu na mnie. Zwłaszcza matka Dottie miała swoje sztuczki, którymi wprowadzała dzieci w zachwyt. W wielu sytuacjach okazywała dzieciom swoją radość zarówno słowami, jak i zachowaniem. Potrafiła wejść w ichświat i widzieć go ich oczami. Umiała przedostać się do ich umysłów i zrozumieć wszystko z ich punktu widzenia. Na przykład, gdy Dottie miała 7 lat, do ulubionych przez nią postaci należał Piotruś Pan. Lubiła zatapiać się w świecie fantazji, odtwarzając role różnych postaci z Piotrusia Pana. Pewnego dnia, gdy matka zajęta była czymś w innej części domu, Dottie wśliznęła się do piwnicy i znalazła wielkie pudełko sztucznego śniegu. Przesypując śnieg pomiędzy palcami, wyobrażała sobie gwiezdny pył, którego użył Dzwoneczek z opowieści o Piotrusiu Panu. „Będę Dzwoneczkiem i rozsypię wszędzie gwiezdny pył”, powiedziała sobie siedmioletnia Dottie. Chodziła po piwnicy, rozsypując garściami sztuczny śnieg i wkrótce wszystko pokryte było „gwiezdnym pyłem”. Przez kilka chwil Dottie była w siódmym niebie, całkowicie przenosząc się w świat Piotrusia Pana. Później rozejrzała się wokół i zdała sobie sprawę z bałaganu, którego narobiła. Pozostało jej tylko powiedzieć: „Ojej…”
