Nie chodzi o twój pogląd

Zdesperowani wymyśliliśmy metodę „głosowania”. Na dany znak pokazaliśmy na palcach pewną cyfrę. Jeden palec oznaczał czterolatkę, dwa palce pięciolatka, trzy palce sześciolatkę. Ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że obydwoje wyciągnęliśmy równocześnie po dwa. Charlotte myślała, że wybiorę czteroletnią dziewczynkę, a ja byłem pewien, że ona woli sześciolatkę. W chwili próby Bóg wskazał naszym sercom pięciolatka. Dyrektor uśmiechnął się i oddalił, by przygotować dokumenty adopcyjne. Myślałem, że nasze rozterki skończą się wraz z dokonaniem wyboru, ale właśnie wtedy zacząłem walczyć z myślami. Czy mogę pokochać tego chłopczyka równie mocno jak Jonathana – mojego „następcę tronu”? Usłyszałem wtedy cichy, spokojny głos: „Dick, a co mówisz ludziom zwracającym się do ciebie o porady małżeńskie i rodzinne? Miłość to wybór. Nie chodzi o twój pogląd, lecz o to, czy chcesz, czy też nie chcesz kochać.” Wiedziałem, że muszę dokonać tego wyboru z wiarą w sercu. Wybór polegał właściwie na zaangażowaniu sią w to dziecko – kochaniu go przez całe jego dalsze życie tak mocno, jak kochałem Jonathana i resztę moich dzieci. Podpisaliśmy dokumenty i następnego dnia lecieliśmy samolotem do domu. Ciągle zastanawiałem się nad tymi wydarzeniami i powoli zacząłem znajdować dla nich wyjaśnienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *